Musicie zobaczyć Deltę Dunaju

Rumunia, lipiec 2011 

Wieczór. Jesteśmy w drodze do Rumunii. Będziemy dziś spać na kampingu w Tokaju. Rozbijamy namiot tuż na rzeką Tisza. Obok rozbijają się chłopak i dziewczyna. Polacy. Robią objazdówkę po tej części Europy. Pojeździli juz po Słowacji, Węgrzech (ach - Budapeszt - cudowny!) a teraz kierują się do Rumunii. Opowiadamy trochę o Rumunii, co warto zobaczyć, na co uważać. Mówimy, że być może tym razem pojedziemy do Constancy. Nie - nie jedźcie do Constancy - mówią. Podobno brzydko. Jedźcie do Delty Dunaju. Znajomi nam mówili, że warto.

***

Nocujemy na Przełęczy Prislop w Alpach Rodniańskich. Rozbiliśmy namiot na eleganckim trawniczku przy cabanie Alpina. Kolacja w altance z widokiem na zachodzące nad górami słońce - gdzieś tam za widocznymi stąd szczytami jest nasz cel - Pietrosul. Przysiada się do nas miła rodzinka z Wrocławia. Wymieniamy się wrażeniami, informacjami, planami. Mówimy, że może w końcu - jesteśmy przecież w Rumunii już czwarty raz - że może w końcu pojedziemy nad morze. Do Constancy. Podobno nad morzem jest kiepsko - słyszymy. Ale koniecznie jedźcie w Deltę Dunaju.

***

Jaka wspaniała pogoda nam się trafiła! Lampa nad Moldoveanu. Błękitne niebo, słońce. To się na Moldoveanu zdarza niezwykle rzadko - mówią nam spotkani na szczycie Rumuni. Oni sprawdzali specjalnie pogodę od dłuższego czasu, żeby załapać się na na taki właśnie dzień. Siedzimy na szczycie, jemy kanapki, robimy zdjecia. Rozmawiamy o tym i o owym. Mówimy gdzie byliśmy już w Rumunii. Są zdziwieni, że aż w tylu miejscach. Pytają czy byliśmy w Delcie Dunaju. Nie - odpowiadamy. Musicie tam jechać - Delta jest piękna, została wpisana w całości na listę UNESCO.
***

Nie pojechaliśmy. Nie pojechaliśmy też do Constancy. Jak zwykle zatrzymały nas Karpaty. 

Delta lepsza? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz