Z daleka widać lepiej.

Małe Pieniny, marzec 2010
Nasze ulubione miejsce w Małych Pieninach. Do schroniska jest blisko ale dotrzemy do niego już po zmroku. Widzimy z oddali światło w oknach i dym z komina. Krzepiący widok, gdy pod nogami chrzęści śnieg a mróz szczypie w nos. Jacek chciałby zdążyć na Wysoki Wierch zanim zajdzie słońce. Zdjęcia. Ale dziś już nie zdąży. Jak zwykle nie poddaje się jednak, rzuca plecak w wejściu i biegnie na szlak.

Jesteśmy jedynymi gośćmi w schronisku. Wszystko działa tu jak w zegarku - jak zawsze. Za oknem dwumetrowe sople a tutaj cieplutko. Gorąca woda pod prysznicem. Sprawne suszarki do włosów. Czyściutkie łazienki. Nieograniczony dostęp do elektrycznego czajnika. To schronisko jest wyjątkowe.

Wstajemy przed świtem. Gorąca kawa i w górę. Na najlepszą miejscówkę w okolicy. Szlak nieprzetarty więc brniemy w śniegu. Będzie łatwiej kiedy dotrzemy do grzbietu Durbaszki. Do wydeptanej w śniegu ścieżki. Wielki mróz. Jest -25 stopni. Wszystko wokół skrzy się, błyszczy. Pełno tropów - zające, lisy, sarny. Tuż przed nami sadzi wielkimi susami piękny, duży szarak. W drodze powrotnej przebiegnie obok nas stado pełnych gracji saren.


Docieramy na miejsce. Jacek przygotowuje sprzęt fotograficzny a ja przygotowuje się na kwadranse a może godziny marznięcia. Czas zamrożony w tęczowych kryształkach. Trzy Korony, Tatry, Babia Góra, Gorce - wszystko na wyciągnięcie ręki. Ogromna przestrzeń. Z daleka widać lepiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz