Rumunia, wrzesień 2007
W Góry Kelimeńskie przyjeżdżamy w lekkim deszczu. Powietrze wilgotne, nieprzejrzyste. Nad głową kotłują się sine, ciężkie chmury. Pusto. Nie ma ludzi, nie ma zabudowań. Szukamy szlaku, który ma nas wyprowadzić do rezerwatu z grupą niesamowitych podobno formacji skalnych.Rezerwat Dwunastu Apostołów (Doisprezece Apostoli) polecili nam Anderea i Franek, których spotkaliśmy w Domu Polskim w Kaczyce. Mamy się jednak nie spodziewać, że skały są podobne do czegokolwiek. No - może trochę do Godzilli. Koncepcja kamiennej Godzilli zachęca nas do poszukiwań.
Tak więc jesteśmy. Jest mokro i ponuro. Szlaku nie ma. Domyślamy się, że oznaczenia były gdzieś na wyciętej połaci lasu. Po zwózce zostały połamane gałęzie, kora i pojedyncze, pozostawione pnie. Po godzinie wspinaczki po wyślizganych błotnistych, urwistych drogach spotykamy pasterza. Wskazuje nam szlak. Wspinaliśmy się na niewłaściwą górę. Trzeba zejść do dolinki dzielącej dwa grzbiety i wejść ponownie. Po dwóch godzinach udaje nam się w końcu znaleźć szlak. Cicho, zielono, bezludnie. Długa droga.
Te skały rzeczywiście bardziej przypominają Godzillę. Nie wiem skąd nazwa "Dwunastu Apostołów". Tak to już zostanie w naszej pamięci.
W drodze powrotnej między chmurami pojawia się słońce. Robi się ciepło, świetliście i przyjemnie. Nagroda za godziny marszu pod burzowymi chmurami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz